17 kwietnia 2017

Dożywocie - Marta Kisiel



Super niespodzianka – czyli kilka słów o książce, która rozśmiesza i wzrusza do łez.
Otrzymać spadek, którego w ogóle się nie spodziewaliśmy, to sama przyjemność. Ale ostrzegam. Czytajcie dobrze wszystko, nawet to drobnym druczkiem, bo może się okazać, że możecie otrzymać mały bonus.


         Konrad Romańczuk otrzymał dom. Jego nazwa – Lichotka. Miejsce – daleko od świata. Bonus – Dożywotniaki.
         W momencie przyjazdu do swojego nowego nabytku okazało się, że nie jest on pusty. Zamieszkują w nim bowiem niezwykłe stworzenia: Anioł – Licho – bez płci, za to z alergią na pierze (przy skrzydłach to sama przyjemność) i pięknych bamboszkach, z zamiłowaniem do sprzątania. Krakers – potwór wstydzący się świata, żyjący w piwnicy, za to mistrz kulinarny. Panicz Szczęsny – typ Wertera mówiący wierszem i z ogromną tendencją do przyciągania dziwnych sytuacji. Nie można zapomnieć o Zmorze – kocie o silnym charakterze oraz Utopcach, które chętnie spędziłyby cały dzień w łazience u nowego właściciela Lichotki.
         I jeśli chodzi o mieszkańców to by było na tyle. Samo ich wymienienie już może wskazywać co to za dom i co tam może się dziać.
        Sam nowy właściciel jest pisarzem (co niezmiernie spodobało się Paniczowi) z bezwzględną i charakterystyczną szefową, która nieźle potrafi namieszać w życiorysie Konrada.
        Cała ekipa Lichotki jest jedyna w swoim rodzaju. Cudowne postacie, które wzbudzają ogromną sympatię, a Konradowi przysparzają nie lada atrakcji. Sam zainteresowany na początku sceptyczny i zdystansowany, z biegiem czasu zaczyna zakochiwać się w tym niezwykłym miejscu – wbrew zdrowemu rozsądkowi i własnej woli.
         Tak naprawdę nie ma za bardzo jak opowiadać o fabule, bo cokolwiek bym powiedziała, to byłoby spojlerem. Sama książka to zbiór kilku opowieści o mieszkańcach Lichotki, ich perypetiach i o tym, jak pakują się w absurdalne często kłopoty.
       Książkę czytało się z ogromną przyjemnością i bawiłam się przy niej rewelacyjnie. Wpływ miało na to jak zostały wykreowane postacie, wszystkie sploty sytuacyjne i nie można zapomnieć o języku jakim została napisana. Styl użyty przez autorkę nadaje magiczną otoczkę całej historii, a to tego niezwykły humor pełen ironii, prostoty i lekkości sprawiał, że śmiałam się właściwie cały czas. Warto zwrócić uwagę na to, jak zostały dopasowane do każdego bohatera style jego wypowiedzi, co czyniło z czytania dialogów miłe łechtanie po estetyce, ale też nadawało dynamizmu.
      Zdarzało się, ze podczas lektury opadały mi ręce z niemocy okraszonej niedowierzaniem i chichotem, gdy poznawałam kolejne perypetie tych niezwykłych postaci.
O charakterze i specyfice tej książki nie da się napisać zbyt wiele. Najlepiej po nią sięgnąć i samemu przekonać się w czym rzecz i co czyni ją wyjątkową. Już tęsknię za wszystkimi mieszkańcami Lichotki i zdecydowanie niedługo sięgnę po kolejny tom.



Grupa Wydawnicza Foksal, Uroboros 2015, str. 376

Ocena 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz