Super niespodzianka – czyli kilka słów o książce, która
rozśmiesza i wzrusza do łez.
Otrzymać spadek, którego w ogóle się nie spodziewaliśmy, to
sama przyjemność. Ale ostrzegam. Czytajcie dobrze wszystko, nawet to drobnym
druczkiem, bo może się okazać, że możecie otrzymać mały bonus.
Konrad Romańczuk otrzymał dom. Jego nazwa – Lichotka.
Miejsce – daleko od świata. Bonus – Dożywotniaki.
W momencie przyjazdu do swojego nowego nabytku okazało się,
że nie jest on pusty. Zamieszkują w nim bowiem niezwykłe stworzenia: Anioł –
Licho – bez płci, za to z alergią na pierze (przy skrzydłach to sama
przyjemność) i pięknych bamboszkach, z zamiłowaniem do sprzątania. Krakers –
potwór wstydzący się świata, żyjący w piwnicy, za to mistrz kulinarny. Panicz
Szczęsny – typ Wertera mówiący wierszem i z ogromną tendencją do przyciągania
dziwnych sytuacji. Nie można zapomnieć o Zmorze – kocie o silnym charakterze
oraz Utopcach, które chętnie spędziłyby cały dzień w łazience u nowego
właściciela Lichotki.
I jeśli chodzi o mieszkańców to by było na tyle. Samo ich
wymienienie już może wskazywać co to za dom i co tam może się dziać.
Sam nowy właściciel jest pisarzem (co niezmiernie spodobało
się Paniczowi) z bezwzględną i charakterystyczną szefową, która nieźle potrafi
namieszać w życiorysie Konrada.
Cała ekipa Lichotki jest jedyna w swoim rodzaju. Cudowne
postacie, które wzbudzają ogromną sympatię, a Konradowi przysparzają nie lada
atrakcji. Sam zainteresowany na początku sceptyczny i zdystansowany, z biegiem
czasu zaczyna zakochiwać się w tym niezwykłym miejscu – wbrew zdrowemu
rozsądkowi i własnej woli.
Tak naprawdę nie ma za bardzo jak opowiadać o fabule, bo
cokolwiek bym powiedziała, to byłoby spojlerem. Sama książka to zbiór kilku
opowieści o mieszkańcach Lichotki, ich perypetiach i o tym, jak pakują się w
absurdalne często kłopoty.
Książkę czytało się z ogromną przyjemnością i bawiłam się
przy niej rewelacyjnie. Wpływ miało na to jak zostały wykreowane postacie,
wszystkie sploty sytuacyjne i nie można zapomnieć o języku jakim została
napisana. Styl użyty przez autorkę nadaje magiczną otoczkę całej historii, a to
tego niezwykły humor pełen ironii, prostoty i lekkości sprawiał, że śmiałam się
właściwie cały czas. Warto zwrócić uwagę na to, jak zostały dopasowane do
każdego bohatera style jego wypowiedzi, co czyniło z czytania dialogów miłe
łechtanie po estetyce, ale też nadawało dynamizmu.
Zdarzało się, ze podczas lektury opadały mi ręce z niemocy
okraszonej niedowierzaniem i chichotem, gdy poznawałam kolejne perypetie tych
niezwykłych postaci.
O charakterze i specyfice tej książki nie da się napisać
zbyt wiele. Najlepiej po nią sięgnąć i samemu przekonać się w czym rzecz i co
czyni ją wyjątkową. Już tęsknię za wszystkimi mieszkańcami Lichotki i
zdecydowanie niedługo sięgnę po kolejny tom.
Grupa Wydawnicza Foksal, Uroboros 2015, str. 376
Ocena 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz