2 marca 2017

Siedem minut po północy - Patrick Ness



Nie wszystkie potwory, które nawiedzają nas nocą są straszne. Może czasami warto wsłuchać się w ich opowieści???

           Życie dorastającego chłopca wcale nie jest łatwe. Trzeba uporać się z życiem szkolnym, przyjaźniami, problemami. Wówczas szuka się oparcia gdzieś, gdzie czujemy się bezpiecznie, czujemy się kochani – dom. Dobrze jest, gdy to miejsce funkcjonuje w prawidłowy sposób. Gorzej, gdy dom okazuje się miejscem pełnym miłości, ale też niepokoju o losy jego mieszkańców. 
Connor ma mamę. Mama jest bardzo chora. Bardzo się kochają, jednak czy jest to sytuacja, którą będzie w stanie unieść dziecko? Czy pokazując swoją siłę i wytrwałość, nie liczy podświadomie na zdjęcie mu ciężaru z ramion?

           Connor pewnej nocy zyskuje też nowego znajomego. Potwora, który nawiedza go siedem minut po północy. Potwór to tak naprawdę ożywione drzewo cisu, który obdarowuje chłopca opowieściami. Zawierają też umowę. Po czwartej opowieści, Connor wyjawi prawdę. Prawdę, którą zna, ale jej nie akceptuje. Prawdę, której się boi. Prawdę, która nie daje mu spokoju.

Jaka ona jest? Czym ona jest? Czy Connor będzie w stanie się z nią zmierzyć? 

              W całej tej historii jest też miejsce dla babci Connora oraz jego ojca, który zostawił swoją rodzinę dawno temu, a teraz układa sobie życie z kim innym i gdzie indziej. Czy to nie za dużo jak na jedno dziecko? Kim jest potwór i jaką rolę odegra w tej opowieści? Co symbolizuje cis? Jak mają się do tego wszystkiego opowieści, których chłopiec wysłuchuje po północy?

             Dawno nie czytałam tak mądrej i przejmującej książki. Autor porywa nas w świat małego Connora i traktuje go z ogromnym szacunkiem i dojrzałością. Wbrew temu, że historia traktuje o małym dziecku, uważam, że jest to pozycja dla starszego czytelnika. Wiele w niej niezwykłych lekcji i mądrych, ale nie nachalnych myśli, które z powodzeniem mogą stać się mottami, drogowskazami, inspiracjami. 

           W książce panuje atmosfera mroku, pewnej takiej mgły, która wnika w każda stronę i pochłania czytelnika całego z jego myślami i spostrzeżeniami. Śledząc losy Connora, który walczy ze swoją prawdą, złapałam się na tym, że zaczęłam zastanawiać się jaka jest moja prawda? Czy każdy ma swoją? 

Wiesz, że twoja prawda, ta, którą skrywasz przed światem, jest tym, czego najbardziej się boisz.

           Mam wrażenie, że bohaterowie w książce są bardzo zwykli, codzienni a zarazem przez to realni. Są również tłem do tego, o czym tak naprawdę jest ta książka. Są towarzyszami Connora w jego niezwykłej wędrówce ku odnalezieniu swoich uczuć, emocji i pragnień.

Poczuł, jak żołądek wywraca mu się na lewą stronę. Opadł z sił, jakby na barkach położono mu przytłaczający ciężar. Ale po chwili pojął, że opadł z sił właśnie dlatego, bo ten ciężar wreszcie mu z barków zdjęto.

Pewnego rodzaju baśniowość dodaje całej tej opowieści lekkości i tajemniczości. Nie znajdziecie tu przypadkowości, nieistotnych słów czy zdarzeń. Wszystko jest na swoim miejscu i łączy się w piękną powieść o miłości, odnalezieniu siebie, odpowiedzialności i dojrzałości.

Wydawnictwo Papierowy Księżyc 2013, str 216
Ocena 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz