Co się stanie, gdy na pierwszy rzut oka niewinne spotkanie
przemieni się w miejsce zbrodni?
Z Alekiem Rogozińskim miałam już do czynienia podczas
lektury jego książki „Jak cię zabić kochanie”. Pamiętam, że przemknęłam przez
nią w jedno popołudnie i były to świetnie spędzone godziny. Dlatego, gdy na
rynku wydawniczym pojawiła się kolejna jego książka, długo nie zastanawiałam
się nad tym, aby po nią sięgnąć.
O fabule nie będę się za bardzo rozpisywać. Akcja podąża tak
szybko, że właściwie cokolwiek napiszę może okazać się spojlerem.
Spotykamy bowiem naszych bohaterów w pewnej posiadłości, w
której to ma odbyć się spotkanie niewielkiej grupki polskich autorek książek
różnego gatunku. Każda z nich to totalnie inny charakter, inna mieszanka
emocjonalna i o innych poglądach na świat. Gdy te wszystkie elementy zostają
skupione w jednym miejscu – atrakcje gwarantowane.
Już pierwszego dnia pojawia się pierwszy trup – przy stole.
Jak to się stało? Czy kobieta została otruta? Jak, gdy przecież każdy każdemu patrzy
tutaj na ręce. Okazuje się bowiem, że wiele osób ma tu swoje trupy – w szafie i
wyskakując w tej powieści, dodają jej niezwykłej energii.
Za rozwiązanie zagadki zabiera się autorka powieści –
jakżeby mogło być inaczej – kryminalnych Róża Krull z małą ekipą pomagierów,
którzy są przesympatycznymi bohaterami, jak i nasza główna postać.
Pełna zabawy i niezwykłego humoru opowieść, która lawiruje
między absurdem i realnością. Wszystkie zbrodnie (a jest tu kilka) są jakby…
codzienne? Nawet w momentach bardziej groźnych nie brak tu dowcipu.
Na największa uwagę zasługują tu nie tylko główne postacie,
ale te tzw. drugoplanowe, które mimo wszystko w książce miały wiele do
powiedzenia i zaoferowania.
Myślę, ze ten, kto choć trochę orientuje się w światku
literackim, mógł dostrzec moim zdaniem, największy atut tej książki. Zjazd
pisarzy bowiem to świetna okazja, aby wykorzystać to, co już mamy. Wgłębiając
się więc w charakterologię niektórych gości dworku pod Krakowem, możemy
dostrzec niezwykłe podobieństwo do prawdziwych postaci ze środowiska. Najlepiej
odwzorowaną postacią jest pewna polska autorka tzw. książek dla kobiet,
obyczajowych, która swą delikatnością i poetyckością rozkładała mnie totalnie
na łopatki. Myślę, ze nie ma wątpliwości o kim mowa. Takich smaczków w tej
książce jest zdecydowanie więcej.
Przez książkę płynie się bardzo szybko i lekko. Akcyjka
godzi akcyjkę okraszając wszystko ironią i absurdem, czyli to, czego oczekuję od
książki, która ma służyć czystej rozrywce.
Bardzo się cieszę, że ta książka jest początkiem serii,
której łącznikiem mają być losy Róży Krull – pisarki owładniętej bakcylem
detektywistycznym.
Coś niezobowiązującego, jednak sprawiającego, że kilka chwil
jakiegoś popołudnia może okazać się świetnie spędzonym czasem. Polecam i czekam
na kolejne tomy.
Wydawnictwo Filia, Poznań 2017, str. 319
Ocena
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz