7 maja 2017

Do trzech razy śmierć - Alek Rogoziński



Co się stanie, gdy na pierwszy rzut oka niewinne spotkanie przemieni się w miejsce zbrodni?

             Z Alekiem Rogozińskim miałam już do czynienia podczas lektury jego książki „Jak cię zabić kochanie”. Pamiętam, że przemknęłam przez nią w jedno popołudnie i były to świetnie spędzone godziny. Dlatego, gdy na rynku wydawniczym pojawiła się kolejna jego książka, długo nie zastanawiałam się nad tym, aby po nią sięgnąć.
             O fabule nie będę się za bardzo rozpisywać. Akcja podąża tak szybko, że właściwie cokolwiek napiszę może okazać się spojlerem.
            Spotykamy bowiem naszych bohaterów w pewnej posiadłości, w której to ma odbyć się spotkanie niewielkiej grupki polskich autorek książek różnego gatunku. Każda z nich to totalnie inny charakter, inna mieszanka emocjonalna i o innych poglądach na świat. Gdy te wszystkie elementy zostają skupione w jednym miejscu – atrakcje gwarantowane.
             Już pierwszego dnia pojawia się pierwszy trup – przy stole. Jak to się stało? Czy kobieta została otruta? Jak, gdy przecież każdy każdemu patrzy tutaj na ręce. Okazuje się bowiem, że wiele osób ma tu swoje trupy – w szafie i wyskakując w tej powieści, dodają jej niezwykłej energii.
            Za rozwiązanie zagadki zabiera się autorka powieści – jakżeby mogło być inaczej – kryminalnych Róża Krull z małą ekipą pomagierów, którzy są przesympatycznymi bohaterami, jak i nasza główna postać.
           Pełna zabawy i niezwykłego humoru opowieść, która lawiruje między absurdem i realnością. Wszystkie zbrodnie (a jest tu kilka) są jakby… codzienne? Nawet w momentach bardziej groźnych nie brak tu dowcipu.
            Na największa uwagę zasługują tu nie tylko główne postacie, ale te tzw. drugoplanowe, które mimo wszystko w książce miały wiele do powiedzenia i zaoferowania.
           Myślę, ze ten, kto choć trochę orientuje się w światku literackim, mógł dostrzec moim zdaniem, największy atut tej książki. Zjazd pisarzy bowiem to świetna okazja, aby wykorzystać to, co już mamy. Wgłębiając się więc w charakterologię niektórych gości dworku pod Krakowem, możemy dostrzec niezwykłe podobieństwo do prawdziwych postaci ze środowiska. Najlepiej odwzorowaną postacią jest pewna polska autorka tzw. książek dla kobiet, obyczajowych, która swą delikatnością i poetyckością rozkładała mnie totalnie na łopatki. Myślę, ze nie ma wątpliwości o kim mowa. Takich smaczków w tej książce jest zdecydowanie więcej.
             Przez książkę płynie się bardzo szybko i lekko. Akcyjka godzi akcyjkę okraszając wszystko ironią i absurdem, czyli to, czego oczekuję od książki, która ma służyć czystej rozrywce.
            Bardzo się cieszę, że ta książka jest początkiem serii, której łącznikiem mają być losy Róży Krull – pisarki owładniętej bakcylem detektywistycznym.
Coś niezobowiązującego, jednak sprawiającego, że kilka chwil jakiegoś popołudnia może okazać się świetnie spędzonym czasem. Polecam i czekam na kolejne tomy.

Wydawnictwo Filia, Poznań 2017, str. 319
Ocena
7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz