Być gwiazdą szkoły
wcale nie jest łatwo.💙
Gia jest piękna, mądra, poukładana, sympatyczna,
bezkonkurencyjna, podziwiana i w ogóle najlepsza. A do tego wszystkiego
beznadziejnie zakochana. Dlaczego więc jej przyjaciółki nie wierzą, ze ma
starszego chłopaka? Może dlatego, ze nigdy go nie widziały. Ale bal szkolny, to
świetna okazja, by go przedstawić.
Co jednak zrobić, gdy na parkingu przed szkołą, w której
szaleją już dźwięki muzyki oraz uczniowe, chłopak z marzeń puszcza w trąbę cudowną
dziewczynę i po prostu sobie odchodzi? Od czego są genialne pomysły? Gia prosi
więc przypadkowego obcego chłopaka, aby został jej chłopakiem na zastępstwo.
Tym konkretnym chłopakiem.
Jakie konsekwencje przyniesie ta decyzja? Czy wszyscy się
nabiorą? Co z chłopakiem na zastępstwo? Jak wykaraskać się z pajęczyny bzdur i
niedomówień? A kłamstwo, Gio, ma krótkie nogi.
Gdy zabrałam się za tę książkę, byłam przekonana, że będzie
to infantylna historyjka dla dziewczynek. No przecież na różowa i słodka
okładka musi mieć jakieś podłoże. I faktycznie pierwsze kilkadziesiąt stron
były ciężkostrawne. Wszystko było nie tak. Nie taka była główna bohaterka.
Niedojrzała jak na swój wiek i okoliczności, podejmująca głupie decyzje,
postępująca tak, że ręce opadały na chodnik. Kolejno nie taka była narracja i
styl. Poucinane zdania. Zbyt prosty i toporny język. Wszystko działo się już
teraz, szybko, szybciuteńko, bez żadnego wyjaśnienia, minimalnego opisania tła.
No kompletnie nic.
Pomyślałam sobie wówczas, że zamiast przefrunąć szybciutko
ten ocean, to będę go mozolnie pokonywała wpław.
Całe szczęście moje obawy się nie spełniły i po kiepskim
początku było już lepiej. Nie wiem czego jest to zasługa. Czy autorka pokusiła
się o podwyższenie troszkę poziomu, czy po prostu przyzwyczaiłam się do tych
wszystkich mankamentów i już tak bardzo mi nie przeszkadzały. Tego nie wiem.
Wiem natomiast, że w rezultacie spędziłam z tą książką całkiem sympatycznych
kilka godzinek, a nie jak przypuszczałam trudnych dni.
Nie jest to książka, która czytelnika ma czegoś nauczyć i
nieść ze sobą nie wiadomo jak mądre i cenne przesłanie. Ta historia ma
przynieść czytającemu rozrywkę i faktycznie to robi. Jak też się okazało infantylnie
jest raczej przez cały czas, ale z czasem nasza główna bohaterka odrabia pracę
domową i powoli zaczyna zachowywać się jak na jej wiek przystało. Więc suma summarum
nie było tak źle jak się z początku zapowiadało.
Nie żałuję, ze przeczytałam ta książkę. Czasami człowiek
potrzebuje zająć się czymś, co nie wymaga od niego myślenia. Lekko, przyjemnie
i niewymagająco.
Wydawnictwo Feeria Young, Łodź 2016, str. 400
Ocena
6/10💙💙💙💙💙💙
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz