24 kwietnia 2018

Na skraju załamania - B.A. Paris



Wyrzuty sumienia są w stanie doprowadzić człowieka do obłędu. Ale czy w tym przypadku to tylko one wpływają na Cass?

              Wąska ścieżka i ciemny las. Do tego deszcze, wiatr i inne niesprzyjające okoliczności. Idealna wręcz aura do poprowadzenia akcji thillera. W tej oczywistości znajduje się Cass. Wraca do domu boczną uliczką, która ma oczywiście nieciekawą opinię. Po drodze dostrzega samochód z siedzącą w nim kobietą. Brak reakcji ze strony nieznajomej doprowadza do tego, że Cass odjeżdża. I tak właśnie rozpoczyna się jej koszmar. Ponieważ rano okazuje się, że napotkana kobieta została zamordowana…
Cass zaczyna odczuwać wyrzuty sumienia. Z czym pewnie byłaby skłonna walczyć, gdyby nie głuche, natarczywe telefony. Do tego powoli wkraczający w jej życie obłęd i paranoja.
           Po przeczytaniu pierwszej książki autorki, czyli bestsellera „Za zamkniętymi drzwiami”, spodziewałam się naprawdę niezłej, porywającej historii, która chwyci mnie emocjonalnie i z zapartym tchem będę pochłaniać kolejne strony tej historii. No i co się zadziało? Niestety nic z tego.
              Nie chcę mówić, że jest to zła książka. Bo pewnie tak nie jest. Bardziej chodzi o to, że jest to druga i bardzo podobna książka tej autorki. Mam wrażenie, że gdy Paris zauważyła, jakie triki literackie działają na czytelnika, postanowiła, że pójdzie tym tropem i sukces murowany. Może i tak, ale raczej dla kogoś, kto czyta niewiele książek, a poprzedniej jej książki nie czytał w ogóle. Jest tu powielony schemat układu osób uwikłanych w całą historię i tak naprawdę nie trudno było się domyśleć o co w tym wszystkim chodzi. Nie jest to historia zła. Ale powielona. Tajemnice nie były za bardzo tajemnicze, a sposób działania – już to kiedyś było. Nie chcę wypowiadać się głębiej na temat tego układu i treści, bo dla osób czytających poprzednią książkę, byłby to po prostu jeden wielki spoiler.
               Mogło by się wydawać po moim wywodzie, że książka jest bardzo słaba. Tak bym jej nie określiła. Dla osoby, która sięgnie po nią bez czytania poprzedniej, może okazać się naprawdę całkiem dobrym czytadłem. Nie mówimy tu już o literaturze wielkich lotów, ale o czytej rozrywce, którą jak najbardziej ta historia jest.
               Wracając do treści i bohaterów. Główna bohaterka momentami mnie naprawdę irytowała poprzez swoją naiwność i w pewnym sensie również infantylność. Nie dostrzegała wyraźnych znaków rozwiązania problemu i brnęła uparcie w zakłamania i większe problemy. W pewnym sensie można by było zrozumieć i wytłumaczyć jej zachowanie, jednak zabrakło tu gęstej atmosfery, która zamazałaby te wszystkie braki. Poprzez to, że nie czułam spójności nie czułam również do końca tej historii.
              Pozostali bohaterowie byli zdecydowanie tymi z tyłu. Mało wyraziści i mało intrygujący, choć przecież w pewien sposób związaniu z jej historią. Jedna fabuła jest zdecydowanie jednowątkowa, co zdecydowanie ogranicza możliwości pozostałych postaci do wybicia się przed szereg.
             Nie ukrywam, że książkę czytało się bardzo szybko. Ale czy to jest atut i godne podkreślenia? Wiele książek czyta się szybko, a są zdecydowanie bardziej angażujące i ciekawe.
Czy polecam? Można przeczytać. Niezłe czytadło z powielonym schematem.

Wydawnictwo Albartos 2018, str. 352
Ocena 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz