Witajcie w nowym roku. Mimo, że już raczej rozbujał się na
dobre, to jednak nie udało mi się jeszcze podsumować roku 2017.
Był on najdziwniejszym i najbardziej intensywnym rokiem w
moim życiu. Wydarzyło się tak wiele i w życiu prywatnym, zawodowym i
emocjonalnym, że wszystko odbiło się to na tym czytelniczym i blogowym. Tak
wiele zmian i tak poważnych zmian zrobiło totalną rewolucję, do której wciąż
staram się przywyknąć. Nie jest to łatwe, a to jeszcze nie koniec. Z jednej
strony bardzo się cieszę, a z drugiej jestem pełna niewiadomych. Cieszę się
jednak, że to wszystko, co wokół mnie się dzieje zmienia moje myślenie i nastawienie
do życia.
Jeden z najważniejszych wniosków, to po prostu „Nie napinaj
się”. Tę zasadę wdrożyłam w moją codzienność, też w tą czytelniczą. Dzięki temu
znowu nabrałam chęci do czytania i czerpię z tego ogromną przyjemność i bez
presji.
Jak widać, poprzedni rok okazał się niesamowitą lekcją, z
której mam ochotę korzystać jak najdłużej.
Jakie wnioski wyciągnęłam i co sobie postanowiłam?
Po pierwsze chcę czytać dla przyjemności. Nie na czas, nie
na ilość. Miałam czasami wrażenie, ze przelatuję przez książki i tak naprawdę
nie wiem, czy mi się podobały, czy nie. Chcę w to włożyć więcej serca i emocji.
Pewnie też i zajmie mi przeczytanie jednej książki więcej czasu niż kiedyś, ale
co z tego?
Po drugie powrót do ulubionych książek. Polecimy klasyką?
Harry Potter? A i owszem. Ale nie tylko. Wiele moich ulubionych tytułów krzyczy
do mnie z biblioteczki, a ja NIE. Bo nowości, bo liczby itp. O nie. W tym roku
chcę odwiedzić moje ulubione zakątki w książkach!
Po trzecie luz, spokój bez spięcia. Na spokojnie, powieli,
delektując się dobrą lekturą, albo całkiem niedobrą, ale taką, która w tym
momencie jest mi potrzebna, i zrealizuje cel, który powinna zrealizować, czyli
przyjemność odpowiadająca atmosferze chwili. Bez liczb i ocen. Czysto i
schludnie.
Po czwarte wyczytywać biblioteczkę. I powiem szczerze, że
powoli udaje mi się to realizować. Staram się ograniczać przychodzące do mnie
książki i czytać to, co uśmiecha się do mnie z półek. Jak się okazuje, moja
własna biblioteczka skrywa o wiele więcej ciekawych pozycji niż mi się
wydawało.
Na podsumowanie najlepszych i najsłabszych moim zdaniem
książek, które przeczytałam w poprzednim roku jeszcze przyjdzie czas. Myślę, ze
w przyszłym tygodniu. Mimo wszystko chcę je zrobić. Nawet dla siebie, aby
sprawdzić, po co warto sięgać następnym razem.
A co z TBR? Nie robię go. Niech nastrój i codzienność oraz
ochota mną pokieruje, czego i Wam życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz