Cała prawda, pół prawda i w ogóle nieprawda. Czasami właśnie
w ten sposób wygląda nasza rzeczywistość. Coś co jest teraz nijak ma się do
tego czym było kiedyś. A gdy się upomni o swoje, może z tego wyniknąć poważny
problem.
Anna. Chodzący wręcz ideał. Zdolna, piękna, o nadzwyczajnym
charakterze. On chciał poznać prawdę. Ona mu ją pokazała. Wtedy zniknęła…
Czy to możliwe, aby ona mogła TO zrobić? Jak? Niemożliwe!
Ale przeszłość się upomina o swoje. Chce odzyskać głos by
już nigdy nie był tłumiony.
Czasami niewypowiedziane w czasie, może nieść ze sobą
poważne konsekwencje.
Z przerażeniem Raphael stwierdza, że jego przyszła żona
ukrywa coś naprawdę poważnego i by ją uratować wyrusza w pogoń nie tylko za
porywaczami, ale również za historią Anny, która okazuje się być zaskakująca i
niezwykle przejmująca.
Kim jest kobieta, z którą spędził ostatnie lata? Czego się
dopuściła? I… dlaczego?
Z Guilliame Musso spotkałam się pierwszy raz przy okazji właśnie
„Dziewczyny z Brooklynu”. Kojarzył mi się on raczej z książkami typowo
obyczajowymi, gdzie romans wiedzie pierwszy prym a reszta to jedynie dodatek.
Okazało się jednak, że w jego książkach jest coś więcej i na pewno zdecyduję
się przeczytać inne powieści jego autorstwa.
Książka płynie nurtem, który w tym momencie jest bardzo
popularny. Właściwie co najmniej połowa z ostatnio poczytniejszych książek
posiada podobne elementy: nie wszystko jest takie, jak na pierwszy rzut oka się
wydaje. Musso bardzo zgrabnie się tu uplasował, co świadczy o popularności tej
pozycji. Mnie również skusił. Ale przyznaję – mimo, że przeczytałam kilka
podobnych lektur, ta również mi się spodobała i nie zawiodłam się.
Akcja toczy się wartko, pojawiają się retrospekcje oraz „przeskakiwanie”
z wątku do wątku. Jest to świetny zabieg, który zdecydowanie przyspiesza
czytanie i pozwala się wkręcić w przedstawianą historię.
Czytając te książkę nie miałam wrażenia, że jestem do czegoś
zmuszana, że autor na siłę gmatwa fabułę, by tylko przytrzymać czytelnika.
Wręcz przeciwnie. Historia wciąga od samego początku i pozwala na przeżywanie
wraz z bohaterami wszystkich emocji, jakimi są targani. W jest ich naprawdę
wiele i są najróżniejsze. Wręcz cały wachlarz zaskoczeń, strachu, bólu, złości
i wzruszeń.
Sama Anna jest bardzo skomplikowaną bohaterką, sina kobietą
z ogromnym bagażem doświadczeń, które wyraźnie wpłynęły na to, jakim jest
człowiekiem. Widać, jaką pracę zrobiła z samą sobą i jak ważna jest chęć przetrwania.
Książka pokazuje również, jak ważne jest słowo, jak ważna
jest chwila. Często nawet na najkrótsza, która może trwać tyle ile mrugnięcie
oka. Czasami bezmyślny gest , myśl luźno przebiegająca przez umysł jest w
stanie odmienić całą przyszłość i obudzić potwory przeszłości.
Mimo, ze „Dziewczyna z Brooklynu” to nic oryginalnego i
odkrywczego, to zdecydowanie jest to pozycja, po którą warto sięgnąć. Tajemnice
i nagłe zwroty akcji są przepisem na ogromną przyjemność czytelniczą. A tego tu
nie brakuje.
Wydawnictwo Albatros, Poznań 2017, str. 361
Ocena
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz