Gdy mieszkasz przy ulicy Przytulnej, nie ma innej możliwości. Po prostu musisz poczuć jej atmosferę i zanurzyć się w świecie dobrych myśli.
Coś jest w tych książkach. Pracownia dobrych myśli to, co
prawda, dopiero druga książka Magdaleny Witkiewicz, którą przeczytałam, ale już
wiem, po co będę sięgać, gdy pojawi się u mnie zastój czytelniczy, bądź też
poczuję spadek nastroju. To książki pocieszacze humoru i książki oderwacze od codzienności.
Może troszkę utopijne. Może troszkę naiwne, ale jednak sprawiają, że chce się
tego więcej. I nie obchodzi mnie wcale, że w moim otoczeniu nie ma tak
idealnych relacji sąsiedzkich, a napotkane przypadkowo osoby, od razu nie
biegną mi z pomocą. Nie ważne. Niech istnieje sobie ten trochę alternatywny
świat, który w swoich książkach kreuje pani Magdalena.
W Miasteczku jest kamienica. Kamienica stoi przy ulicy
Przytulnej numer 26. Mieszkają tam różne osobowości, z których każda ma swoją
historię, malutki sekret, którego boi się ujawnić oraz ogromną potrzebę bycia i
tworzenia małej Przytulnej społeczności. W tym samym budynku mieściła się
kiedyś pracownia krawiecka, natomiast później w tym samym miejscu powstał i sklep
z częściami do szamba, i wytwórnia trumien i wiele innych działalności, które
jednak nie potrafiły na zbyt długo zapuścić swoich korzeni.
Wszystko się zmienia, gdy Florian – wnuk babci Pelagii, dawnej
właścicielki pracowni krawieckiej – otwiera w tym miejscu kwiaciarnię. W jednej
chwili jest wrazenie, że wszystko zaczyna wracać na swoje tory, szczęście zbliża
się wielkimi krokami. Do kogo zawita? Kogo przywita, a kogo odnajdzie po
latach?
I co z tym wszystkim ma wspólnego klątwa babci Pelagii?
Historie sprzed lat przeplatają się tu z magią kwiaciarni i
dobrymi myślami, z których wręcz utkana jest ta książka.
To niezwykle ciepła opowieść o ludzkich losach, o sile
rodziny oraz o tym, że każdy ma w niej miejsce. Że warto mówić o swoich
uczuciach i warto wierzyć, ze szczęście dotyczy każdego.
Książka składa się z mini historyjek mieszkańców kamienicy,
które wzajemnie się przeplatają. Niby zupełnie osobne i indywidualne, a jednak
połączone ze sobą i tworzące magiczną całość.
Bo to magia, tak zwyczajna i możliwa do osiągnięcia dla
każdego, odgrywa tu ogromną rolę. Magia, która jest codziennością, która jest
dobrym słowem, która życzliwym okiem spogląda na każdego i doszukuje się w nim
dobrych cech.
Gdy czytałam tę książkę wierzyłam w to, ze tak może być, że
wystarczy uśmiechnąć się do drugiego człowieka, a on odda nam tym samym. Cóż.
Wiemy, ze nie zawsze się to udaje. Ale może warto spróbować?
Książkę przeczytałam w jeden wieczór. Nie mogłam oderwać się
od tego ciepła. Było mi przy nim bardzo przyjemnie i naprawdę wygodnie. Polecam
z całego gorącego serducha!
Wydawnictwo Filia, Poznań 2016, str. 308
Ocena
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz