Z obiektywizmem będzie ciężko…
Czytelnicy zarzucani są ostatnio książkami, które tak na
dobrą sprawę są do siebie podobne. Zaraz pewnie usłyszę zarzuty, że wcale tak
nie jest. Ale spójrzmy prawdzie w oczy. Są pewne nurty, pewne historie i
powielane są one w różnych wariacjach i konfiguracjach.
Może to i racji wieku, ale gdy spojrzę na pozycje sprzed
iluś tam lat, zdecydowanie różnią się od tych współczesnych. Na pewno chodzi o
ówczesną mentalność i inne realia, ale mam wrażenie, że wtedy można było
napisać ciekawą i przyjemną książkę opierając się na rzeczywistości bez
wymyślania – co zdarza się ostatnio często – na siłę problemów, które zdarzają
się nieautentyczne. Albo mamy dramaty,
albo typowe love story, a brak powieści toczących się swoim biegiem a do tego
nie nudnych.
Tego brakuje mi na dzisiejszym rynku wydawniczym.
Tę pustkę wypełnia mi
seria Małgorzaty Musierowicz Jeżycjada.
Ostatnio przypominam sobie te książki, a jedną z moich
ulubionych jest „Kwiat Kalafiora”. Dlaczego? Bo to przeciepła historia o perypetiach
rodziny Borejko, gdzie kolejno poznajemy kolejnego jej członka i zaczynamy się
z nimi zaprzyjaźniać.
Tak również jest w życiu. Te pierwsze momenty spotkania się
z kimś nowym są najbardziej zapamiętane i emocjonujące. Tak jest też tutaj.
W rodzinie dochodzi do przykrej sytuacji, kiedy to mama
Borejko, która ma cały dom na głowie, ląduje w szpitalu. Nagle okazuje się, że
trybiki nie działają i wszystko zaczyna się sypać. Z pomocą przychodzi
najstarsza latorośl – Gabrysia, która stara się postawić wszystko na nogach.
Nie jest to takie proste zważywszy na to, że ta młoda dziewczyna ma swoje
problemy. Również sercowe.
Fantastycznie jest tu przedstawione to, że każdy w rodzinie
ma swoje miejsce i swoje prawa patrząc pod kątem pozycji i wieku. Jak każdy
jest potrzebny, aby wszystko działało i się zazębiało. Oprócz głównego wątku
mamy niezwykle zabawne historie dzieci, dalszej rodziny oraz grupki znajomych
rodzeństwa Borejków. I to wszystko na zaledwie stu osiemdziesięciu stronach.
Każdy z bohaterów jest wyjątkowy i ma zdecydowanie swój
charakter. Nawet najmłodsze dzieci nie są tu przezroczyste, ale wyraźnie
zaznaczają swoją obecność w całej powieści.
Reasumując jest to niezwykle przyjemna książka, pełna ciepła
i humoru, ale kilka dobrych rad na życie też można w niej znaleźć. Ukazuje ona
codzienne życie, nie na siłę utrudnione czy skomplikowane. Tu można się przekonać,
że zwyczajność też może okazać się ciekawa poznania.
Wydawnictwo Akapit 1981rok
(wznowienia wydawnicze w późniejszy latach), str. 180
Ocena 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz