Biznes można rozwinąć w każdej dziedzinie. Co wówczas, gdy
do jego sukcesu potrzebny jest trup?
Edward to bożyszcze… kilku kur domowych i pewnej aptekarki.
Aby utrzymać swoją pozycję, musi stworzyć kolejną książkę podejmującą temat
erotyki. Jak jednak skupić się, gdy u
jego boku jest bardzo atrakcyjna żona? Jak w takich warunkach napisać coś
porywającego?
Od momentu tymczasowej wyprowadzki Marii – dla dobra powstania cudownego dzieła Edwarda – codzienne monotonne życie wesołej
rodzinki i jej specyficznego biznesu, się zmienia. Dni nabierają tempa. Jedyne czego brakuje, to
trupy. Bo jak prowadzić zakład pogrzebowy bez pogrzebów?
Cudowny tatuś, młodsza siostra Marii Nina – uzależniona od
chodzenia do lekarza… albo i jego samego, przyjaciel rodziny, praktykant i
inne postacie przewijające się na stronach powieści, tworzą niesamowity
koktajl, którego smaku właściwie nie jestem w stanie określić.
Nie jestem w stanie powiedzieć również tego, o czym
właściwie jest ta książka. Bo to splot różnych scenek, skeczów – które powinny
być traktowane jak najbardziej poważnie, które łączy wspólna myśl. A cokolwiek
powiedziałabym o treści, to nie byłaby do końca prawda, ale na pewno byłoby to
olbrzymim spojlerem.
Ta książka po prostu jest relacją z niesamowitych splotów
nieporozumień i omyłek okraszone dość ostrym humorem.
Tak naprawdę całą książkę robi styl pisania autorki. Jest to
niezwykle sarkastyczny i cyniczny język. Często można zauważyć odniesienia do
aktualnej sceny politycznej jak i popkultury. Czasami przeszkadzały mi
wtrącenia zapisywane w nawiasach, które pojawiają się właściwie co drugie
zdanie. Na początku wydawało mi się tego za dużo, ale później przyzwyczaiłam
się i już tak bardzo mnie to nie raziło.
Nadal jednak uważam, że można było to ograniczyć.
Książkę czytało się niesamowicie szybko. Właściwie pochłonęłam
ją w 2 godzinki. Podział tekstu na małe fragmenty przypisywane poszczególnym
bohaterom okazało się bardzo dobrym pomysłem, co przyspieszało akcję.
Kilka razy naprawdę śmiałam się w głos. Dla mnie humor tu wynikał z pewnych
nieporozumień, które powstawały dzięki pozytywnie zakręconym bohaterom, a nie
ze specyficznego stylu.
Czytelnik z dużym dystansem do siebie i świata na pewno
będzie zadowolony z lektury, ale ci, którzy wszystko traktują bardzo poważnie,
mogą być zirytowani. Samo zdecydujcie się, do której kategorii czytelników się
zaliczacie.
Wydawnictwo Czwarta Strona 2016, str. 289
Ocena
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz