Kobieto, puchu marny… Kobieta zamienną jest… Bo z
dziewczynami nigdy nie wie, oj nie wie się…
Przykładów tekstów, powiedzeń i piosenek na temat niepewnej struktury psychiki
kobiety, można by mnożyć w nieskończoność. Niejedna zbuntowałaby się,
oświadczając, że to nie tak. A może jednak jest w tym ziarno prawdy?
Bostońskie życie Georga Fossa toczy się swoim własnym
rytmem. Od jakiegoś czasu jest ono ustabilizowane, choć wcale nie wzorcowe. Co
prawda przykładnie rodziny nie założył, ale wcale z tego powodu nie narzeka.
Ciągle jednak pamięta kobietę, z którą kiedyś łączyło go uczucie. Nagle
zniknęła z jego życia. Jej śmierć jednak była owiana dziwną tajemnicą.
Czy jednak ludzie potrafią powstać z martwych?
W popularnych książkach i filmach, takie stwory nazywa się
zombiakami. Są oni niebezpieczni i żądni krwi.
Gdy Georg któregoś wieczoru dojrzał w pubie Lianę Decter,
wyglądała pięknie i próżno byłoby szukać
u niej przekrwionych oczu i rozczochranych włosów.
Odważę się jednak na stwierdzenie, że ze wspomnianymi
wcześniej zombi ma jednak coś wspólnego – należy się jej bać.
Georg daje się wciągnąć w niesamowicie skomplikowaną i
niebezpieczną grę stworzoną przez Lianę. A może nie Lianę? Kim jest bowiem ta
kobieta? Jakie ma zamiary? Dlaczego robi to co robi? Co nią kieruje i czy w
ogóle ma jakiś motyw?
Peter Swanson proponuje nam naprawdę ciekawą zagadkę do
rowiązania. Wodzi czytelnika za nos. Ciągle podrzuca nowe punkty zaczepienia, które
często okazują się bardzo niestabilne. Jednak główną tajemnicą całej tej
powieści jest sama główna bohaterka. To ona tu rozdaje karty, porusza resztą
postaci jak marionetkami i wystawia
osobiste przedstawienie w prywatnym teatrzyku.
Mimo wyraźnej roli czarnego charakteru Liany, to bardzo
polubiłam tę postać. Kobieta z osobowością – niezbyt krystaliczną, ale na pewno
wyrazistą. Postać z krwi i kości. Bezwzględna i silna. Nie będę tu rozważać
tego, czy popieram jej działania, natomiast jako bohaterka książki naprawdę
przypadła mi do gustu.
Gorzej sytuacja ma się z
Georgem. Miałam momentami wrażenie, że mam do czynienia z gimnazjalistą,
a nie dorosłym facetem. Infantylne i naiwne zachowanie. Brak myślenia i ślepe
wykonywanie stawianych przed nim zadań. Ta postać naprawdę bardzo mnie denerwowała i
czasami miałam ochotę nim potrząsnąć. Bo jak można tak się zachowywać jak on?
Mimo tego irytującego głównego bohatera książkę nazwałabym
bardzo przyjemną. Przeczytałam ją w jeden dzień i naprawdę bardzo mnie wciągnęła.
Ciekawa fabuła (momentami przypominająca mi „Zaginioną dziewczynę” Gillian Flynn
– jeśli chodzi o sam pomysł), która sprawiała, że czytelnik chciał się
dowiedzieć zakończenia historii. Z czystym sumieniem polecam osobom, które mają
zapędy detektywistyczne.
Ocena:
Fabuła 4/6
Prowadzenie historii
4/6
Postacie 4/6
Język 4/6
Wydanie 4/6
Wydawnictwo Albatros 2015, str 317
Suma 20/30
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz