Ze złotymi włosami, z koroną loczków i pięknymi wielkimi
oczami. Małe z pulchnymi nóżkami lub piękne, wytworne z nutą subtelności,
melancholii i tajemniczości. Dostępne, ale obce. Aniołeczku, mój aniele – tak mówimy
często z miłością. Czy nie popełniamy błędu?
Penryn jest nastoletnią dziewczyną dorastającą w
nieszczególnych warunkach. Świat „Przed” już dawno przeminął. Świat, w którym
ludzie mogli żyć własnym, spełnionym życiem. Teraz nastał Świat „Po”. Mroczny,
rodzący złość, nienawiść, strach i mord. Nikt by się nie spodziewał, że
spowodowały to istoty, do których ludzie mieli zwykle zaufanie. Anioły.
Oprócz trudnej ogólnej sytuacji, główna bohaterka zmaga się
również z trudnościami, które gotuje jej rodzina: psychicznie chora matka oraz
niepełnosprawna siostra. Opowieść
zaczyna się w momencie, gdy cała rodzina musi uciekać ze swojego domu. Ulice są
bardzo niebezpieczne. Nie tylko za sprawą głównych wrogów – Aniołów, którzy są
bezlitośni i niosą śmierć, ale również za sprawą gangów, które wykształciły
się w świecie „Po” i specjalizują się w napadach, kradzieżach i niszczeniu
wszystkiego, co stanie im na drodze.
Podczas ucieczki nasze bohaterki są świadkami wykonania
wyroku na jednym z Aniołów i za sprawą kolejnych zdarzeń matka Penryn ucieka,
natomiast młodsza siostra zostaje uprowadzona przez Anioły do ich gniazda. I tu
rozpoczyna się właściwa historia – czyli walka o odzyskanie siostry i matki.
Dziwnym zbiegiem okoliczności, Penryn zdobędzie sprzymierzeńca i pomocnika. Kto
nim będzie?
Historia jest dość wyjątkowa, bo nie spotkałam się jeszcze w
żadnej książce z czarnymi charakterami w postaci aniołów. Zwykle byli oni
tajemniczy, honorowi, trochę na dystans, ale jednak dobrzy. Tu natomiast są
wyjątkowo bezlitośni i bezkompromisowi.
No i zakończę słodzić. Niestety zostałam zmuszona wysypać
trochę soli na otwarte rany.
Książka ma 300 stron, więc to faktycznie niewiele patrząc z
perspektywy objętości. Ale to nie jest argument na to, że w tej książce tak
naprawdę się niewiele dzieje. Sam początek i końcówka są całkiem niezłe.
Przyznaję, że przebiegałam kartki i pędziłam do przodu. Natomiast środek niesamowicie
mi się dłużył. Ja rozumiem, że jest to książka dla młodzieży i warto wrzucić w
nią jakiś wątek miłosny. Tutaj – przyznaję – dodający nieco smaczku, ale jest
on trochę nieudolnie i męcząco ewoluujący. Płytkie zagrania i dialogi.
Kolejną rzeczą, która obniża wartość tej powieści jest, ta
całkowicie już nudna, schematyczność głównej bohaterki.
Jestem młoda ale mimo to muszę uratować najpierw siostrę, a
później świat. Dlatego błąkam się po różnych dziwnych miejscach, walczę na
śmierć i życie, bo nieważna dla siebie samej jestem ja, tylko inni.
Cóż – trochę to już się przejadło.
"Angelfall", to książka o walce, o tym, że nie warto wierzyć w
pozory i nie patrzeć w tył. To książka o
miłości w szerokim tego słowa znaczeniu, ale też jest to spisana historia,
jakich wiele. Czytałam ją dość długo i nie potrafiłam wczuć się w jej treść. Jednak
kto lubi dystopie z elementami paranormal, to na pewno tu odnajdzie coś dla
siebie.
Ocena
Fabuła 3/6
Prowadzenie historii
4/6
Postacie 3/6
Język 4/6
Wydanie 4/6
Wydawnictwo Filia, Poznań 2013, str 308
Suma 18/30
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz