" - To niesprawiedliwe.
- Masz rację. Życie nie jest sprawiedliwe.
- Więc dlaczego my mamy być sprawiedliwi?
- Bo możemy."
Bardzo rzadko natrafiam na książkę fabularną, która robi mi
mielonkę z mózgu. Wiem. Brzmi dość nieprzyjemnie, ale trudno jest mi znaleźć
inne porównanie. W czasie, gdy modne są antyutopie, apokalipsy lub obyczajowe
walki z chorobami, śmiercią i wszelkiego rodzaju problemami napotykam na
książkę, która w zupełnie inny od poprzedniczek sposób mówi o rzeczach ważnych.
Amber jest dziewczyną niezwykłą. Szczerze mówiąc czytając tę
książkę ogromnie jej zazdrościłam optymizmu, chęci do życia i słońca
w jej twarzy. Wydawać by się mogło, ze łatwo przychodzi to ludziom takim,
którym nic w życiu nie brakuje.
A tu niespodzianka. Bo Amber oprócz mamy alkoholiczki, psa
przybłędy i kąta w szkolnym autobusie, który służy jej za dom – nie ma nic. Nic
materialnego. Za to ma ogromną przestrzeń, którą wypełnia radością. Tylko czy
to jest prawdziwa Amber?
Dziewczyna udziela się jako Wolontariuszka w wielu
miejscach. Od uczenia angielskiego imigrantów w pobliskim kościele po potyczki
słowne w domu starców z zrzędliwą starszą panią. Jej najbliższymi przyjaciółmi
są członkowie dość niebywałej grupy, która składa się z odludków, niepełnosprawnych,
dziwaków. Jednak nie ma z tym problemu. Co więcej, jest w stanie walczyć z nimi
o sprawiedliwość.
Tylko co z wdzięcznością? Co z satysfakcją? Co w momencie,
gdy to właśnie Amber będzie potrzebowała pomocy? Czy jej przyjaciele okażą się prawdziwi?
Jaki naprawdę jest świat? Czy jest możliwa jego zmiana pod
wpływem sposobu, w jaki na niego patrzymy?
Wszystko po prostu jest – zawsze i bez końca.
Prawie jak gwiazda rocka, to książka, która zmienia
patrzenie na świat. Zmienia sposób myślenia o nim. Uczy tego, ze to jaki on
jest, zależy wyłącznie od nas, od tego, w jaki sposób go postrzegamy. To na co
nie mamy wpływu trzeba po prostu przyjąć, ale nie zamartwiać się tym, czego nie
jesteśmy w stanie zmienić.
Opowieść tę pochłonęłam w ciągu jednego wieczoru. I nie skłamię,
gdy przyznam, że jeszcze żadna książka mnie tak nie wzruszyła i na żadnej tak
nie płakałam. Do tego stopnia, że nie mogłam zapanować nad bólem głowy i
gardła. Chwytałam się nieraz na tym, że czytając kolejne strony błądziłam
gdzieś po zakamarkach moich wspomnień i wraz z Amber odrabiałam moją lekcję
życia.
Nie ma w świecie przypadków, a dane dobro do nas wraca.
Oklepana prawda. Taka, obok której często przechodzimy obojętnie. Niepotrzebnie. Bo o ile łatwiej byłoby myśleć
o teraźniejszości i przyszłości.
Życie toczy się dalej (…)Niezależnie od tego, czy
postanawiamy się nim cieszyć, czy nie. Więc równie dobrze możesz znaleźć
sposób, żeby cieszyć się tymi aspektami, którymi się da.
Moje wnioski? Postaram się szerzej otwierać oczy.
Książkę polecam najbardziej jak tylko mogę. Gwarantuję jazdę
emocjonalną, która na długo pozostanie w pamięci. I mam nadzieję, że również w
przeżywaniu życia…
Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2014, str 378
Moondrive
Ocena
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz