Dzień za dniem i coraz szybciej. Godziny stają się coraz
krótsze. Myśli przelatują przez głowę niczym huragan zdzierający wszystko z
powierzchni którą spotka. I jak w tym wszystkim dogonić siebie? Jak siebie
zrozumieć, skoro nie ma czasu na nic?
Czas, czas, czas. Magiczne słowo. Dlaczego diamenty są tak
cenne? Tak drogocenne? Bo trudne do zdobycia. Rzadkie. Same w sobie nie mają
wielkiej wartości, ale samo to, że tak trudno jest zdobyć – podwyższa ich
wartość.
Dlaczego więc coś, czego nie możemy mieć na własność, na
zawsze tak marnujemy? Dlaczego tego nie doceniamy. Dlaczego go nie zauważamy?
Czas…
Jest milion razy cenniejszy od wszystkich skarbów świata.
Nie możemy go zamknąć w szkatułce, nie możemy zachować go na później. A jednak
jest tak często niedoceniany.
Tylko w pewnych momentach człowiek reflektuje się i zaczyna
doceniać ten ogromny dar. Czasem jednak jest już za późno…
Laurel rozpoczyna naukę w nowej szkole. I to wcale nie w
tej, do której ma bliżej. Bo tam uczyła się jej siostra. A dziewczyna nie chce
aby cokolwiek jej o niej przypominało. Jej ukochana, wyidealizowana, piękna
siostra May nie żyje.
Laurel nie potrafi poradzić sobie z tą stratą, a przede wszystkim
nie potrafi wybaczyć sobie. Obwinia się za to, ze nie była w stanie jej ocalić.
Czy ma rację? Czy faktycznie mogła to zrobić? A może powinna ocalić kogoś
innego? Siebie! Bo Laurel bezwiednie, powoli zbliża się do przepaści. Czas się
kończy. Skończy się też dla niej, jeśli się nie zatrzyma przed krawędzią…
W szkole Laurel dostaje zadanie napisania listo do osoby
zmarłej. I zaczyna się historia, którą dziewczyna przemyca w słowach
skierowanych do różnych osób. Wielu z nich pochodzi z tak zwanego klubu 27.
Między innymi pisze do Kurta Cobaina:
Nirvana znaczy
wolność. Wolność od cierpienia. Pewnie niektórzy uważają, że to jest właśnie
śmierć. No to gratuluję odzyskania wolności… My wciąż tu jesteśmy i użeramy się
z tym, co zostało.
Czy Laurel się ocali? Czy zatrzyma czas? Czy będzie w stanie
żyć dalej pogodzona z przeszłością? Co takiego wydarzyło się w jej życiu, że
krawędź przepaści jest tak wyraźna?
Książka naprawdę mnie wciągnęła. Byłam do niej sceptycznie
nastawiona. Początek wydawał mi się trochę przegadany i powoli wchodziłam w
całą historię. Jednak po kilkudziesięciu stronach uważnie śledziłam bieg myśli
Laurel. Jej motywacje, bieg myśli, poglądy… Gdy krok za krokiem odkrywałam
kolejne puzzle i układałam powstający obrazek, byłam pełna skrajnych emocji.
Jak wiele może zmienić jeden gest, sytuacja i słowo. Jak
długo człowiek może żyć w błędnym przekonaniu i jak myśli mogą zabijać od
środka. Aby się wyleczyć, należy znaleźć przyczynę choroby i z nią walczyć.
Innej możliwości nie ma.
Książka nie należy do tych „łatwych i przyjemnych”. Czyta
się ją powoli i w skupieniu. Sytuacje na początku niezrozumiałe, nabierają sensu
dopiero pod koniec historii. Polecam szczególnie tym, którzy chcą, lub powinni
zacząć doceniać to co ma każdy człowiek i co jest najcenniejsze na świecie:
czas…
Wydawnictwo Amber 2015, str. 303
Ocena 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz