26 kwietnia 2015

Przepowiednia Dżokera - Jostein Gaarder




Czasami łapię się na tym, że zapominam o sobie jako o człowieku, o istocie z krwi i kości, o istocie myślącej. Podejmuję się różnych wyzwań, podnoszę sobie poprzeczkę, aby poczuć się lepiej, aby być bardziej wartościową. Ale czy w tym wszystkim jestem Dżokerem, którym chciałabym być – choć to zdecydowanie trudniejsza droga podczas przeżywania życia…? Czy przypadkiem pod paznokciem nie dostrzegam karcianego symbolu – mimo wszystko? 


           Chcę przedstawić Wam dzisiaj książkę, z której recenzją nie potrafiłam dojść do ładu. Robiąc sobie notatki i zastanawiając się nad sensem tej powieści ciągle dostrzegałam coś nowego, ważnego i nawet oczywiste rzeczy po pewnym czasie zmieniały swoją barwę. 

      Zdecydowałam przedstawić jedną z możliwych recenzji i znaczeń. Zdecydowanie moje subiektywne zdanie. I jestem przekonana, że wielu z Was może stwierdzić, że ta książka jest zupełnie o czym innym…
 
         Dwunastoletni Hans Thomas wyrusza wraz z ojczulkiem w podróż do Aten,aby odszukać  swoją matkę, która osiem lat wcześniej odeszła, by siebie odnaleźć… 

          Jest to dość ciekawy duet współtowarzyszy. Ojciec jest bowiem filozofem, który nie wylewa za kołnierz, a jego pasją jest zbieranie Dżokerów z talii kart. Natomiast Hans Thomas skrywa pewną tajemnicę, której sam jeszcze nie jest świadomy. A nakierowuje go na nią pewien napotkany karzeł. Podarowuje on chłopcu dziwną lupę, a piekarz, podczas kolejnego postoju, częstuje go bułeczkami z zastrzeżeniem, że największą ma zjeść sam. 

          I tak rozpoczyna się druga warstwa tej książki – historia opisana w książeczce, która została ukryta w bułce.
Odtąd dwie opowieści wzajemnie się przeplatają i nie możemy ulec wrażeniu, że piękna i niesamowita historia opisana w bułeczkowej książeczce, która wydarzyła się blisko 150 lat temu, ma swoje odzwierciedlenie w teraźniejszości, a fakty uzupełniają się wzajemnie.

            Bo oto na tajemniczej wyspie pojawia się rozbitek, który napotyka na swej drodze karły. Wszystkie są naznaczone symbolami kart do gry, dziwnie się zachowują i mówią trochę bez ładu i składu. Zaprowadzają go do człowieka imieniem Frodo. To jedyny „normalny człowiek” na tej wyspie.  Od niego nasz rozbitek słyszy historię, która wykracza wszelkie granice zdrowego rozsądku. Skąd wzięły się karzełki, i czym tak naprawdę są? Dlaczego mówią i zachowują się w tak irracjonalny sposób? Dlaczego nie można zadawać im żadnych pytań? I przede wszystkim… Kim jest Dżoker?

            Wracając do Hansa Thomasa. Odkąd otrzymał bułeczkową książeczkę, nie może ulec wrażeniu, że ciągle jest obserwowany, że pewne sytuacje, które zdarzają się w czasie ich podróży z ojcem, nie są przypadkowe. Jaki to wszystko ma związek z czytaną historią wyspy?

„Fantazje są piękne, ale wszystkie bez wyjątku postradały rozum. Tylko jeden Dżoker przejrzy ułudę. (…) Bo prawda zawsze jest samotna.”

           Autor poprzez tę baśniową i piękną opowieść przesyła czytelnikowi mnóstwo informacji dotyczącej funkcjonowania świata. Tego, jak ludzie są inni niż im się wydaje. Tego, że nic nie jest oczywiste, a świat to jedna wielka nieodkryta tajemnica, nad którą niestety niewielu chce się pochylić.

         Bo czy dzisiaj istnieje jeszcze coś takiego jak wolność myślenia? Czy indywidualiści tak naprawdę nie należą do grona indywidualistów? Chcąc być innym i tak szufladkują swoje istnienie. 

„ On przybył wraz ze mną do innego pasjansa. Nie rozumiesz tego synu? My także jesteśmy takimi żywymi karzełkami chodzącymi po ziemi. I nie wiemy, kto rozdaje karty.”

          Gaarder na kartach książki namawia czytelnika do tego, aby na chwilę zatrzymać się. Powiedzieć STOP! Zacznijmy dostrzegać świat, w którym przyszło nam żyć. Nie pogrążajmy się w kolejnych kłamstwach wykreowanych przez innych – przez stwórców. A to, co wydarzy się dzisiaj, będzie miało swoje konsekwencje w przyszłości. Tak zapewnia Hans Piekarz.

            Należy tu również zwrócić uwagę na język i wartości literackie. Książkę czytało się bardzo dobrze i szybko. Styl pisania autora jest bardzo przejrzysty, ale też piękny i poetycki. Prawie na każdej stronie można dostrzec wiele trafnych uwag i tzw. złotych myśli. W historię wpada się od razu i wciąga ona coraz głębiej. Ale nie jest to książka tylko do czytania, ale też do myślenia w trakcie lektury. Postacie są bardzo wyraziste, tajemnicze a mimo swej baśniowości naprawdę realistyczne.  Dzięki temu, ze  w książce można odnaleźć wiele symboli (purpurowa oranżada, tęczowa rybka, bułeczkowa książeczka lub sam Dżoker), to staje się ona powieścią uniwersalną i bardzo indywidualną.

         „Przepowiednia Dżokera” uznawana jest za książkę dla dzieci i młodzieży. Jednak moim zdaniem zawiera ona historię i przesłanie dla czytelnika w każdym wieku. Ktokolwiek sięgnie po tę książkę odczyta ją po swojemu. 

Podsumowanie
Fabuła 5/6
Prowadzenie historii 6/6
Postacie 5/6
Język 5/6
Wydanie 4/6
Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, str 293

Suma 26/30

4 komentarze:

  1. Polecam z całego serca. Ja sama podczas czytania, już za nią tęskniłam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem szczerze, że nigdy o niej nie słyszałam, ale myślę, że warto będzie ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam bez mrugnięcia okiem! Już za nią tęsknię. Jestem też ogromnie ciekawa Twojej opinii po lekturze. Może dla Ciebie będzie zupełnie o czym innym? Ciekawe...

      Usuń