Aby tango zostało poprawnie odtańczone – z emocjami i pasją –
potrzebni są tancerze.
Sztuk dwie.
Sztuk dwie.
Przyznaję, że czytam niewiele powieści obyczajowych. Jakoś
wolę zanurzać się w nowe światy, pływać w odrealnionych przestworzach. Jednak w
tym przypadku zostałam przekonana. Z jakim skutkiem?
Sinusoida. Tak można określić losy każdego człowieka.
Bardziej obrazowo? Raz na wozie, raz pod wozem. Nie inaczej jest w przypadku
Zosi Krasnopolskiej, naszej głównej bohaterki powieści Magdaleny Witkiewicz.
Młodość, podejmowanie pierwszych poważnych decyzji, które
niekoniecznie zbiegają się z oczekiwaniami rodziców, ludzi, których spotykamy
na drodze. Nic nie dzieje się przez przypadek, a wszystko ma swój powód i cel.
To, że w pewnym momencie jej życia poznała przemiłą panią Stefanię, zaważyło na
całym jej dalszym życiu. W jaki sposób? Otóż zanurzy się dzięki temu w tajemnice
sprzed lat, które poprowadzą ją przez najważniejszą drogę w jej życiu.
Lecz czy wszystkie napotkane osoby przyniosą jej szczęście?
Nawet gdyby nie, to są to najlepsi nauczyciele życia. A jak odrobimy lekcje,
zależy od nas.
Ważną rolę odgrywa tu historia ludzi związanych kiedyś w
różny sposób z willą w Rudzie Pabianickiej, którą w spadku po pani Stefani
otrzymuje właśnie Zosia.
Dawno nie czytałam tak przyjemnej i ciepłej opowieści.
Niezwykle miło było zagłębiać się w losy ludzi pojawiających się na kartach tej
książki i kibicować im w momentach dobrych, jak i tych przykrych. Bo i takie
się zdarzają. Jednak świetnie jest tu pokazane, jak trudne doświadczenia można
przeobrazić w coś pozytywnego i przynoszącego korzyści.
Bardzo spodobali mi się bohaterowie. Nie ma tu osób, których
nie lubiłabym pod względem literackim. Owszem są tzw. czarni bohaterowie, ale
są tak dobrze skonstruowani, że świetnie pasowali do całości.
I ci, którzy żyli kiedyś, jak i ci, którzy żyją
współcześnie, wnoszą w powieść coś nowego, świeżego i dopełniają historię w
sposób spójny i harmonijny.
Moją ogromną sympatię zaskarbił sobie w szczególności pan
Andrzej. Kim jest nie będę zdradzała. Jednak tyle ciepła ile wniósł w historię
dodało jej pewnego rodzaju błogości i spokoju.
Z pewnego powodu Zosia podejmuje decyzję, aby przenieść się
do Rudy Pabianickiej. Niektóre sytuacje, które ją tam spotykają wydawały mi się
zbyt szybkie. Jednak z biegiem czasu wszystko ładnie zaczyna się składać i do
siebie pasować.
W gruncie rzeczy cała historia jest bardzo pozytywna na
napawa optymizmem nawet największego malkontenta. Pokazuje, że tak jak w sadzie
nie może rosnąć zdrowe, jedno drzewo czereśni, tak w życiu człowiek musi
otaczać się innymi ludźmi. Dopiero wtedy może w całości czerpać z darów życia i
spełnienia.
Drzewo czereśni potrzebuje innego drzewa, aby rosnąć i dawać owoce.
Tak jak człowiek, gdy kocha - rozkwita.
Przez książkę po prostu się płynie i nagle odkrywamy, ż to
już koniec. Pani Magdalena Witkiewicz zdecydowani przekonała mnie do swojej
twórczości i na pewno sięgnę po wcześniejsze jej pozycje. Przy lekturze tej
książki ogarnął mnie totalny relaks, którego dawno nie zaznałam.
Gorąco polecam.
Wydawnictwo FILIA, Poznań 2017, str. 489
Ocena
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz