25 czerwca 2015

Ocalony. Ćpunk w kościele - Andrzej Sowa


Czasami człowiek boi się wrócić do przeszłości. To co było jest nieważne. Dzisiejszy świat namawia, aby iść do przodu. Pchać swoje życie dalej i dalej. Łap chwilę człowieku! Zdarza się jednak, że aby móc dalej żyć, najpierw trzeba rozliczyć się z tym, co było…


              Podobno choroba nie jest wstydem. Jedni współczują, pocieszają, starają się pomóc. Rozmawiają z innymi, próbują dać nadzieję. Przeważnie osoba chora jest w pewien sposób uprzywilejowana.  

           Czy istnieje coś takiego jak „wygodna choroba dla społeczeństwa”? Tego nie wiem. Natomiast jestem przekonana, że do tych przeciwnych zdecydowanie można zaliczyć chorobę, która przeszkadza, a wręcz niejednokrotnie mogłaby doczekać się linczu na osobie, która na nią zapadła. Narkomania, alkoholizm oraz inne uzależnienia. Na czym to polega? Może człowiek wcale nie chce pomagać bezinteresownie, bo zawsze oczekuje wdzięczności. A w przypadku uzależnienia może liczyć na obelgę. Na pewno nie na „dziękuję”.

          Życie człowieka uzależnionego nie jest wesołe. To, że się uśmiecha, to nie jest jego stan ducha. To chemia, narkotyk, alkohol podnosi jego kąciki ust do góry. W rzeczywistości świat jest zupełnie bezbarwny, a osoba cierpiąca na chorobę uzależnienia czuje się bardzo samotna. I choć wcale nie chce się do tego przyznać  pragnie, aby otoczenie się nim zajęło i traktowało godnie. Jednak jestem świadoma tego, że jest to bardzo trudne.

           Andrzej Sowa, człowiek, który przeżył bardzo wiele. Doświadczył pełnego wachlarza możliwości, jakie daje człowiekowi uzależnienie. Zatargi z prawem, bezdomność, izolacja, odejście od rodziny, cierpienie – czasem nieświadome. To wszystko było na porządku dziennym. 
Co doprowadziło młodego człowieka do tego, aby żyć życiem nieswoim, kreowanym przez narkotyki?
Pewne tajemnice z dzieciństwa odkrywamy dopiero będąc dorosłymi. Okazuje się jednak, że niewypowiedziane na głos, mogą doprowadzić do skraju przepaści.

           "Ocalony", to książka autobiograficzna. Andrzejowi udało się pokonać wiele lat niszczenia samego siebie. Teraz jest świadomym człowiekiem i wie, co może osiągnąć i że życie leży w jego rękach – przy pomocy Boga, który uzdrowił go z jego choroby.  Dziś ten niegdyś złamany człowiek, opowiada swoją historię wielu młodym ludziom, dając świadectwo na to, że warto żyć, warto zaufać i wierzyć.

        Książkę czytało się jednym tchem, mimo, że jej treść jest bardzo ciężka, momentami wręcz przerażająca. Emocje gonią emocje i przeplatają się w tańcu śmierci i nadziei.  Historia ukazuje niesamowitą rzeczywistość ludzi uwikłanych w plątaninę, wydawałoby się bez wyjścia… jednak dającą nadzieję na to, że nigdy nie można mówić „nigdy”.

             Czytelnik wraz z bohaterami opisanymi przez Andrzeja – jego przyjaciele, osoby, które były w jego życiu bardzo ważne – przedziera się przez wąską ścieżkę życia, która usłana jest cierniami raniącymi tak samo nogi jak i serce, na końcu której dzięki Bogu dostrzec można światło nadziei i miłości.

        Po lekturze mam głowię pełną przemyśleń i wniosków.  Każdy potrzebuje być ważny w życiu, nawet wtedy, gdy inni wydali go już na stracenie. A co, gdyby role się odwróciły?

Niesamowita lekcja życia. Nie tylko dla wierzących, zagubionych czy zniesmaczonych, ale dla każdego, kto poszukuje sensu w tym, co sensu według niego nie ma…

Wydawnictwo Znak 2014, str 192
Ocena 24/30

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz